Rok 2015 postanowiliśmy rozpocząć od mocnego uderzenia, dlatego też zdecydowaliśmy się wystawić aż trzy drużyny w biegu sztafetowym 5 x 2 km po parkingu Centrum Handlowego Arkadia w Warszawie.
Większość z Nas obudziła się skoro świt w mroźny poranek 6 stycznia, aby spokojnie przygotować się i dojechać do miejsca zbiórki w punkcie odbioru parkietów startowych. Wszyscy jak jeden mąż, a była Nas 15 osobowa grupa, o godzinie 10:00 zjawili się w CH aby dopełnić formalności startowych. Co prawda pakiety startowe nie powalały na kolana, ale gdy jeden z kapitanów wziął pałeczkę sztafetową do ręki to widać było na jego twarzy podekscytowanie i odpowiedzialność za wynik jego drużyny.
Mroźna pogoda niestety była odczuwalna również na trasie biegu. Odmrożone palce? Zapalenie oskrzeli? Może jednak założyć ciepłą bluzę i uciec jeszcze na kilka chwil na górę do części handlowej centrum. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że w chwili rozpoczęcia rozgrzewki takie myśli przyświecały wielu zawodnikom i zawodniczkom.
10:30 - odprawa pierwszej grupy startowej, której start przewidziano na 11:00. Dwie naszej drużyny pojawiły się przy linii mety aby wysłuchać ostatnich wskazówek technicznych od organizatorów. Przed godziną "0" dało się wyczuć rosnące napięcie na twarzach uczestników. Jeszcze chwila i odgłos wystrzału oznajmił start pierwszej serii. Wszyscy ruszyli pełni animuszu, jednak dla wielu taka taktyka okazała się zgubna. Ci sami zawodnicy, którzy tak ochoczo wystartowali, mijając linię mety po pierwszym okrążeniu już nie przejawiali takiego entuzjazmu. Trudno się biega na tak nietypowym dystansie, zwłaszcza osobom startującym zwykle na 10 km i większych dystansach. Trudno wyczuć jak zacząć, aby po chwili nie odcięło zapasów prądu. Pierwsi nasi zawodnicy wracali z medalami na szyi, co najmniej usatysfakcjonowani z osiągniętych rezultatów. Nawet szczypiące i zdrętwiałe palce oraz uczucie ogromnego zimna w płucach nie mogło przysłonić im radości z ukończenia biegu. Warto podkreślić, że w jednej z naszych drużyn pobiegł Ojciec (Rafał) i syn (Kuba), który był jednym z najmłodszych uczestników biegu. Pomimo młodego wieku osiągnął znakomity rezultat i swoją zmianę ukończył z czasem ok. 8 min.
W drugiej grupie zawodników rywalizowało kilka zespołów, w których składach widniały nazwiska znane w środowisku lekkoatletycznym w całej Polsce. Pomimo to nie było widać strachu przed porażką w oczach zawodników naszej ostatniej drużyny. Kto by się przejmował, że obok biegnie medalista mistrzostw Polski, zwycięzcy kilkunastu biegów itd. Trzeba podjąć rzuconą rękawice i walczyć. Wydaje się, że rywalizacja z lepszymi zawsze pomaga w osiągnięciu lepszych niż oczekiwane wyników. Wsparcie kolegów i koleżanek z DGM, którzy ukończyli, pozwoliło na znaczne pobicie zakładanego czasu ukończenia biegu.
Wszyscy byliśmy tego dnia zwycięzcami! Pobiliśmy rekordy życiowe na dystansie 1000 m i jednej mili. Bawiliśmy się świetnie. To była pierwsza tak duża impreza, w której każdy z członków sztafety biegł przede wszystkim na dobry wynik zespołu. Indywidualne ambicję zamienione zostały na świetne wyniki zespołów:
28 miejsce open: Dogoń Grodzisk Mazowiecki (Jarosław Klimkiewicz, Mariusz Ciesielski, Marta Hagen, Przemysław Kiełek, Marcin Klimkiewicz)
70 miejsce open: Dogoń Grodzisk Mazowiecki II (Rafał Grzeszak, Paweł Wojtan, Martyna Wojtan, Artur Kościołowski, Kuba Grzeszak)
98 miejsce open: Dogoń Grodzisk Mazowiecki: Piękne i Przystojni (Agata Macierzyńska, Sylwia Krzyzińska, Agnieszka Stasalis, Witold Kalisz, Przemysław Cieślak)
Większość z Nas obudziła się skoro świt w mroźny poranek 6 stycznia, aby spokojnie przygotować się i dojechać do miejsca zbiórki w punkcie odbioru parkietów startowych. Wszyscy jak jeden mąż, a była Nas 15 osobowa grupa, o godzinie 10:00 zjawili się w CH aby dopełnić formalności startowych. Co prawda pakiety startowe nie powalały na kolana, ale gdy jeden z kapitanów wziął pałeczkę sztafetową do ręki to widać było na jego twarzy podekscytowanie i odpowiedzialność za wynik jego drużyny.
Mroźna pogoda niestety była odczuwalna również na trasie biegu. Odmrożone palce? Zapalenie oskrzeli? Może jednak założyć ciepłą bluzę i uciec jeszcze na kilka chwil na górę do części handlowej centrum. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że w chwili rozpoczęcia rozgrzewki takie myśli przyświecały wielu zawodnikom i zawodniczkom.
10:30 - odprawa pierwszej grupy startowej, której start przewidziano na 11:00. Dwie naszej drużyny pojawiły się przy linii mety aby wysłuchać ostatnich wskazówek technicznych od organizatorów. Przed godziną "0" dało się wyczuć rosnące napięcie na twarzach uczestników. Jeszcze chwila i odgłos wystrzału oznajmił start pierwszej serii. Wszyscy ruszyli pełni animuszu, jednak dla wielu taka taktyka okazała się zgubna. Ci sami zawodnicy, którzy tak ochoczo wystartowali, mijając linię mety po pierwszym okrążeniu już nie przejawiali takiego entuzjazmu. Trudno się biega na tak nietypowym dystansie, zwłaszcza osobom startującym zwykle na 10 km i większych dystansach. Trudno wyczuć jak zacząć, aby po chwili nie odcięło zapasów prądu. Pierwsi nasi zawodnicy wracali z medalami na szyi, co najmniej usatysfakcjonowani z osiągniętych rezultatów. Nawet szczypiące i zdrętwiałe palce oraz uczucie ogromnego zimna w płucach nie mogło przysłonić im radości z ukończenia biegu. Warto podkreślić, że w jednej z naszych drużyn pobiegł Ojciec (Rafał) i syn (Kuba), który był jednym z najmłodszych uczestników biegu. Pomimo młodego wieku osiągnął znakomity rezultat i swoją zmianę ukończył z czasem ok. 8 min.
W drugiej grupie zawodników rywalizowało kilka zespołów, w których składach widniały nazwiska znane w środowisku lekkoatletycznym w całej Polsce. Pomimo to nie było widać strachu przed porażką w oczach zawodników naszej ostatniej drużyny. Kto by się przejmował, że obok biegnie medalista mistrzostw Polski, zwycięzcy kilkunastu biegów itd. Trzeba podjąć rzuconą rękawice i walczyć. Wydaje się, że rywalizacja z lepszymi zawsze pomaga w osiągnięciu lepszych niż oczekiwane wyników. Wsparcie kolegów i koleżanek z DGM, którzy ukończyli, pozwoliło na znaczne pobicie zakładanego czasu ukończenia biegu.
Wszyscy byliśmy tego dnia zwycięzcami! Pobiliśmy rekordy życiowe na dystansie 1000 m i jednej mili. Bawiliśmy się świetnie. To była pierwsza tak duża impreza, w której każdy z członków sztafety biegł przede wszystkim na dobry wynik zespołu. Indywidualne ambicję zamienione zostały na świetne wyniki zespołów:
28 miejsce open: Dogoń Grodzisk Mazowiecki (Jarosław Klimkiewicz, Mariusz Ciesielski, Marta Hagen, Przemysław Kiełek, Marcin Klimkiewicz)
70 miejsce open: Dogoń Grodzisk Mazowiecki II (Rafał Grzeszak, Paweł Wojtan, Martyna Wojtan, Artur Kościołowski, Kuba Grzeszak)
98 miejsce open: Dogoń Grodzisk Mazowiecki: Piękne i Przystojni (Agata Macierzyńska, Sylwia Krzyzińska, Agnieszka Stasalis, Witold Kalisz, Przemysław Cieślak)
Opracowanie i zdjęcia: Mariusz Ciesielski